Nie cichnie w sprawie zaginionej mieszkanki Kruszyna Izabeli Parzyszek. Dziennik "Fakt" opublikował informacje o tym, że kobieta była w separacji z mężem i zadaje pytanie czy nie chodziło o uwolnienie się od niego oraz od Świadków Jehowy, których była członkiem. Okazało się, że samochód, którym jechała, wcale nie uległ awarii. Jest też podejrzenie, że z miejsca, w którym pozostawiła auto przemieściła się w stronę Niemiec.
Artykuł w dzienniku "Fakt":
Zaginiona Izabela była w separacji z mężem. Nowe informacje w sprawie 35-latki
Anna Orłowska
Dziennikarz-Redaktor Fakt
Data utworzenia: 18 sierpnia 2024, 16:49.
Na jaw wychodzą kolejne informacje na temat życia prywatnego zaginionej Izabeli Parzyszek spod Bolesławca. Wcale nie była szczęśliwą mężatką, jak początkowo przekonywano w mediach. Przeciwnie. Była w separacji z mężem. Nie mieszkali już razem. Czy kobieta chciała uwolnić się od niego i zerwać ze Świadkami Jehowy, do których należała?
35-latka z niewielkiej wsi Kruszyn (dolnośląskie) w piątek, 9 sierpnia po pracy wyruszyła swoją białą skodą citygo do Wrocławia, miała odebrać swojego tatę ze szpitala. Nigdy tam jednak nie dojechała. Stanęła na 78. kilometrze autostrady A4 na wysokości wsi Kwiatowo. Zadzwoniła do taty, że nie przyjedzie po niego, bo zepsuł się jej samochód. Dzisiaj wiemy już, że samochód Izy wcale nie był zepsuty, bo wysłani na miejsce znajomi ojca kobiety uruchomili go i nim odjechali. Został już zabezpieczony przez policję do badań przez biegłego.
Zaskakujące informacje w sprawie zaginięcie Izabeli Parzyszek
To jednak nie koniec zaskakujących informacji w sprawie. Teraz na światło dzienne wychodzą kolejne rewelacje. Mąż Izabeli przyznał, że z żoną był w separacji. Nie mieszkali razem, ale mieli ze sobą kontakt. Zapewnia, że nadal kochali się, ale chcieli od siebie odpocząć. To może wyjaśniać, dlaczego Izabela, która twierdziła, że jej samochód uległ awarii, nie zadzwoniła do męża, mechanika samochodowego, tylko do swojego taty.
Ostatnią osobą, z którą rozmawiała 35-latka przed zniknięciem, był jej tata. Dokładnie o godz. 19.36 zapytał córkę, czy wezwała lawetę, ta przyznała, że nie, choć od poprzedniego telefonu do ojca minęła już godzina. To tata postanowił załatwić pomoc. Kiedy po 20 minutach zadzwonił z informacją, że do Izy jedzie wsparcie, kobieta już nie odebrała.
Na co przez godzinę czekała Izabela Parzyszek?
Co Izabela robiła przez godzinę na autostradzie A2, dlaczego nie zauważyła jej służba autostradowa i dlaczego kobieta nie wezwała pomocy drogowej? Wyjaśnienie wydaje się dość oczywiste. Jak potwierdziła nam dolnośląska policja, wszystko wskazuje na to, że auto Izabeli wcale się nie zepsuło. Na co więc na autostradzie czekała mieszkanka Kruszyna?
Coraz częściej pojawiają się głosy, że kobieta sama postanowiła zniknąć. W piątkowy wieczór raczej trudno byłoby nie zauważyć, gdyby ktoś np. wciągał ją do samochodu. Najprawdopodobniej więc wsiadła do niego dobrowolnie. Czy to próba wyzwolenia się z przechodzącego kryzys małżeństwa i zgromadzenia Świadków Jehowy? Jak udało nam się dowiedzieć, od byłego jej członka, Świadkowie Jehowy podchodzą bardzo rygorystycznie do rozwodów. Jeśli jedno z małżonków decyduje się na odejście, to zbór go usuwa ze swojego grona i zabrania rodzinie jakichkolwiek kontaktów z wykluczonym.
Czy Izabela sama chciała zniknąć?
Mąż pani Izabeli zapewnia, że wciąż czeka na żonę. Nie wierzy, że mogłaby sama chcieć zniknąć, bo "za bardzo kocha swoich rodziców". On też w piątkowy wieczór pojawił się na A4, ale Izabeli już tam nie było. Skoro na drodze został pusty samochód, to dlaczego rodzina nie zgłosiła zaginięcia jeszcze tego samego dnia, tylko dopiero następnego?
Dość symptomatyczne są również słowa policjantów, którzy przyznają, że w sprawie nie ma na razie żadnej osoby podejrzewanej. Autostrada A4 natomiast nad ranem w sobotę została zamknięta, bo zaistniała konieczność wprowadzenia na nią psa tropiącego ściągniętego specjalnie z KGP. Jak się dowiedzieliśmy, trzeba było wprowadzić zwierzę również na pasy w kierunku przeciwnym, niż jechała pani Izabela. Tutaj z kolei wersja o tym, że kobieta mogła odjechać w przeciwnym kierunku, zgadza się z twierdzeniem jednej z tarocistek, która już wcześniej zapewniała, że kobieta może przebywać za granicą i należałoby jej szukać w odwrotnym kierunku niż ten, w którym się udawała.
Mąż pani Izabeli w mediach twierdził, że od policji wie, iż jest ona w posiadaniu filmu, który nadaje sprawie nowe światło i może doprowadzić do przełomu. Dolnośląska policja nie potwierdziła nam jednak tych rewelacji. Sprawę wciąż prowadzi policja i prokuratura w Bolesławcu, które ze względu na toczące się wielowątkowe śledztwo nie udzielają szczegółowych informacji na temat zaginięcia Izabeli Parzyszek.
Komentarze